Stopa bezrobocia: między koniunkturą gospodarczą i demografią

19 marca 2024

Co stanie się ze stopą bezrobocia w nadchodzących miesiącach? Czy zacznie rosnąć? Analiza szeregu innych wskaźników gospodarczych nie potrafi dać nam jednoznacznej odpowiedzi. Choć są przesłanki, by oczekiwać tego skoku, demografia może sprawić, że do okresu odczuwalnej poprawy koniunktury gospodarczej dopłyniemy bez znaczącej zmiany tego wskaźnika.

Stopa bezrobocia rejestrowanego – według wstępnych danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) – wynosiła w lutym 5,4%. Tyle samo co w styczniu oraz o 0,2 pkt. procentowe niżej niż rok wcześniej, a także o 0,5 pkt. proc. mniej niż w 2022 roku. Wydawałoby się, że rynek pracy znajduje się w świetnej kondycji. Szczególnie, że liczona na bazie danych z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) przeprowadzanego przez Główny Urząd Statystyczny, podawana przez Eurostat, odsezonowana stopa bezrobocia (2,9% w styczniu 2024 roku) plasowała nas na drugim miejscu w Unii Europejskiej. Niższe bezrobocie odnotowano jedynie w Malcie (2,6%), zaś za nami uplasowały się Czechy (3,0%) i Niemcy (3,1%).

Trzeba jednak pamiętać, że polska mapa jest bardzo zróżnicowana, jeśli chodzi o zjawisko bezrobocia. W 94 powiatach na 380 powiatów ziemskich i grodzkich (miast na prawach powiatu) stopa bezrobocia rejestrowanego w styczniu 2024 roku przekraczała 10%, w tym w 22 powiatach przebijała pułap 15%. Do rekordzistów należały powiat brzozowski (Podkarpacie) ze wskaźnikiem 21,3%, oraz powiat szydłowiecki (Mazowsze), gdzie stopa wyniosła 25,3%. Nie wszędzie w kraju można więc cieszyć się tym, że uśrednione, krajowe współczynniki rynku pracy są tak dobre.

Aby dowiedzieć się więcej o rynku pracy, powinniśmy jednak popatrzeć nie tylko na bezrobocie, ale na inne dane, które pomogą lepiej zrozumieć bieżącą sytuację. Zacznijmy od liczby pracujących w sektorze przedsiębiorstw, czyli w firmach zatrudniających 10 osób i więcej. Według GUS w styczniu zatrudnienie to wynosiło 6515,7 tys. osób, o 14,4 tys. mniej niż rok wcześniej. Był to czwarty miesiąc z rzędu, w którym zatrudnienie spadało, gdy porównać je do tego 12 miesięcy wcześniej. Pomijając okres pandemiczny (od kwietnia 2020 do marca 2021 roku) ostatni raz, gdy zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw spadało był… w styczniu 2014 roku, gdy stopa bezrobocia rejestrowanego wyznaczała rekord tamtego okresu (13,9%). Dzieje się więc coś niepokojącego.

Jednocześnie maleje liczba wolnych miejsc pracy. W IV kwartale 2023 roku wyniosła ona 97,1 tys., czyli mniej niż 100 tys. Poza pandemicznym rokiem 2020, gdy w każdym z kwartałów odnotowano mniej wakatów niż 100 tys. poprzedni raz taka sytuacja miała miejsce w IV kwartale 2016 roku, czyli 7 lat wcześniej.

Malejąca liczba wakatów zgrywa się w czasie z malejącą liczbą ofert pracy i miejsc aktywizacji zawodowej, jakie trafiają do urzędów pracy. W 2023 roku średnia miesięczna liczba takich ofert wynosiła 89,3 tys., o 10,8 tys. mniej niż rok wcześniej i o 24,2 tys. mniej niż w 2022 roku. Ba, nawet w 2020 roku liczba ofert pracy i miejsc aktywizacji zawodowej była większa i wynosiła średnio 93,0 tys. Żeby znaleźć mniejszą liczbę ofert w urzędach pracy, należy cofnąć się aż do roku… 2013, gdy trafiało ich średnio miesięcznie 72,8 tys.

W styczniu 2024 roku do urzędów spłynęło wprawdzie 99,1 tys. ofert pracy i miejsc aktywizacji zawodowej, o 7,1 tys. więcej niż w styczniu 2023 roku. Grudzień 2023 roku też był minimalnie (0,8 tys.) lepszy od wyników wcześniejszych o 12 miesięcy. Ale od stycznia do listopada można było mówić o tym, że wyniki są najgorsze od co najmniej 2016 roku, a w większości miesięcy trzeba się było cofać aż do wspomnianego roku 2013.

Oczywiście do urzędów pracy trafia tylko niewielka część ogłoszeń, z pomocą których pracodawcy szukają chętnych do pracy. Jak wyglądała sytuacja jeśli chodzi o ogłoszenia zamieszczane w 50 największych portalach rekrutacyjnych? Informuje o tym badanie Grant Thornton. W lutym 2024 roku pojawiło się 234 tys. ogłoszeń o pracę, co było nie tylko najgorszym lutym w historii badania realizowanego od kwietnia 2019 roku. Jeśli pominąć grudzień – miesiąc tradycyjnie najsłabiej wykorzystywany w procesach rekrutacyjnych – oraz cztery miesiące 2020 roku (pandemia) – był to najgorszy miesiąc w historii badania.

Podsumowując: maleje liczba miejsc pracy w sektorze przedsiębiorstw (w firmach zatrudniających 10 osób i więcej), maleje liczba wakatów, spada liczba ofert pracy trafiających do urzędów pracy oraz zmniejsza się liczba ogłoszeń o pracę na portalach rekrutacyjnych. Wszystko wskazuje zatem na nadchodzące pogorszenie sytuacji na rynku pracy: wydłużanie się okresu poszukiwania pracy, uboższą ofertę dostępną dla tych, którzy za pracą się rozglądają.

W Monitorze Rynku Pracy, badaniu realizowanym przez firmę Randstad, w IV kwartale aktualnie pracujący sygnalizowali, że swojej pracy szukali 3,1 miesiąca – i to był najwyższy wynik w historii badania (od 2018 roku) – ex aequo z II kwartałem roku 2021. Natomiast jeśli chodzi o poszukujących pracy bezrobotnych, to średni czas poszukiwania pracy w IV kwartale wg BAEL wynosił 8,5 miesiąca. Od początku 2020 roku były tylko dwa gorsze kwartały – II i III 2022 roku pracy szukano 8,6 miesiąca. Te okresy mogą się w nadchodzących miesiącach jeszcze wydłużyć.

Trudno jednak przewidzieć, czy dalszy rozwój wypadków przyniesie nam wzrost bezrobocia. Z jednej strony rok 2023 był kiepski – PKB wzrosło w Polsce o zaledwie 0,2%, co oznaczało w praktyce stagnację. Na ten rok Komisja Europejska przewiduje, że wzrost gospodarczy wyniesie nad Wisłą 2,7%, a w roku 2025 – 3,2%. Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje odpowiednio 2,8% i 3,2%. To wskaźniki, które trudno osiągnąć bez stworzenia i obsadzenia dziesiątków tysięcy miejsc pracy i tego należałoby oczekiwać. Jednak kreacja miejsc pracy może nastąpić z opóźnieniem, dopiero niejako w reakcji na ogólną poprawę koniunktury odczuwalną w zamówieniach i obrotach firm. Dlatego pierwsza połowa roku 2024 na rynku pracy może nie być szczególnie optymistyczna.

Strażnikiem bezrobocia jest jednak demografia. W ostatnich latach populacja w wieku produkcyjnym (18-59 lat dla kobiet, 18-64 lata dla mężczyzn) kurczyła się o 200-250 tys. rocznie. Takie spadki czekają nas i w nadchodzących latach, co oznacza, że obrazowany w za pomocą tej liczby potencjał rynku pracy kurczy się o 20 tys. potencjalnych pracowników miesięcznie. Jest to efekt tego, że liczba debiutujących na rynku pracy młodych ludzi jest niewystarczająca w stosunku do liczby tych, którzy osiągają wiek emerytalny i zazwyczaj niezwłocznie zaprzestają pracy zarobkowej.

To dzięki takiej sytuacji demograficznej kryzysowe lata przechodzimy ostatnio może nie zupełnie suchą stopą, ale zdecydowanie łagodniej niż w przypadku kryzysów i w okresach spowolnienia koniunktury gospodarczej w poprzednich dekadach. Tak też może być i tym razem: mimo spadku liczby miejsc pracy, mimo malejącej liczby wakatów i ofert pracy stopa bezrobocia może stać w miejscu. Lub wzrosnąć o mało znaczące 0,1-0,2 punktu procentowego.

Łukasz Komuda
lukasz.komuda@fise.org.pl

Fotografia ilustracyjna: źródło freerangestock.com, autor Direct Media, licencja CC0 1.0

Komentarze
Ładuję...