Urodzony minister – jakie zadania czekają nowego szefa resortu pracy

6 grudnia 2011

Już od miesiąca mamy nowego ministra pracy. Można się pastwić nad tym, że Władysław Kosiniak-Kamysz jest za młody (ma 30 lat), że z politycznego nadania, że lekarz i że kompletnie się na rynku pracy nie zna. Ja jednak jestem dobrej myśli – pisze w kolejnym felietonie dla portalu bezrobocie.org.pl Katarzyna Pawłowska-Salińska i wymienia zadania, które czekają nowego ministra.

 

Zarówno ojciec, jak i dwaj wujowie młodego ministra od lat są nie tylko silnie związani z PSL ale piastowali bądź nadal piastują ważne stanowiska i urzędy państwowe. – Dla nas ministerialna robota to nie pierwszyzna – mówił ojciec obecnego ministra, Andrzej Kosiniak-Kamysz, lekarz i były szef resortu zdrowia. Jednak on jak i jego bracia działają w swoich branżach. A młody Władysław znalazł się nagle na terra incognita. Żeby zdobyć wiedzę potrzebną ministrowi pracy do działania potrzeba nawet zdolnej osobie wielu lat. Nie wiem, czy jedna kadencja wystarczy.

Jak twierdzi Jacek Żakowski, powierzenie ministerstwa pracy osobie, która nigdy się rynkiem pracy ani polityką społeczną nie zajmowała i nie ma specjalnych doświadczeń w administracji, to lekceważenie ogromnych pieniędzy wydawanych na politykę społeczną i ludzi, których życie od tej polityki zależy. Co to za ludzie? My wszyscy. Bo każdego z nas dotyczy polityka rodzinna i demograficzna, urządzenie rynku pracy, system ubezpieczeń społecznych.

Trudno się nie zgodzić z Żakowskim, ja jednak staram się być dobrej myśli. Nowy minister jest sympatyczny i ma do siebie dystans. Wie, że wszyscy wiedzą, że on nic nie wie, więc otwarcie się do tego przyznaje.

To chyba najlepsze, co może zrobić – zjednać sobie media i obywateli. Bo na pewno nie będzie łatwo. Uporanie się z najważniejszymi reformami rynku pracy i polityki społecznej to zadania naprawdę karkołomne.

Co czeka nowego ministra w pierwszej kolejności?

(1) Najważniejsza rzecz to chyba uporządkowanie spraw związanych z Funduszem Pracy. Na początku mijającego roku minister finansów podjął decyzję o zamrożeniu ponad 3,5 mld zł przeznaczonych na pomoc bezrobotnym. Chodzi nie tylko o zasiłki, ale o szkolenia, prace interwencyjne, roboty publiczne i o środki na tworzenie małych przedsiębiorstw. W ten sposób załatał dziurę w budżecie pieniędzmi, które i tak jego zdaniem są źle wydawane.

Nowy szef resortu pracy musi doprowadzić do odblokowania tych pieniędzy. A potem zadbać o to, żeby były wydawane racjonalnie, czyli (2) żeby naprawdę pomagały ludziom w znalezieniu zatrudnienia. Tu na ministra czeka ogrom pracy. Usprawnienie działania urzędów pracy, systemu szkoleń, staży, dotacji itp. jest naprawdę palącą sprawą. Do tego trzeba wielu zmian systemowych w pracy służb zatrudnienia i we współpracy między nimi a instytucjami edukacji, pomocy społecznej i opieki zdrowotnej oraz przede wszystkim otwarcia tych służb na partnerów, czyli organizacje pozarządowe.

Bezrobotnych przybywa, zarówno tych, którzy nigdy jeszcze pracy nie mieli, jak i tych, którzy przekroczyli pięćdziesiąty rok życia. Dlatego następną ważną sprawą jest zwiększenie zatrudnienia wśród grup najczęściej wykluczonych z rynku pracy: niepełnosprawnych, młodzieży, osób powyżej 50. roku życia oraz kobiet. Tu potrzebne są np. (3) zmiany w funkcjonowaniu zakładów pracy chronionej. Powinny otrzymywać dotacje z budżetu państwa za doprowadzanie niepełnosprawnych do zatrudnienia na otwartym rynku pracy, a nie tylko za ich zatrudnienie.

Żeby kobiety mogły łatwiej znajdować pracę, potrzeba w pierwszej kolejności usprawnienia działania ustawy żłobkowej (4) a potem zajęcie się systemem opieki nad starszymi (5). Z kolei osobom po pięćdziesiątce przydałby się zreformowany program „50+” (6). Ten, który jest, w ogóle nie działa. A przecież pracować mamy coraz dłużej.

Następna (7) sprawa to emerytury. Po pierwsze, minister Kosiniak-Kamysz będzie musiał zająć się wdrażaniem reformy wydłużającej czas pracy do 67. roku. Czyli monitorować, jak te zmiany wyglądają w praktyce, dbać o to, żeby pracownicy mieli siłę i możliwość pracować tak długo.

Specjaliści kładą też nacisk na zmianę systemu świadczeń socjalnych – ograniczenie rent czy świadczeń typu becikowe (8).

Lista prac nowego ministra jest bardzo długa a w porównaniu z zadaniami, które na niego czekają dwanaście prac Herkulesa to była bułka z masłem.

Nie wiem, czy minister podoła. Ale martwi mnie, że nawet, jeśli będzie próbował i bardzo chciał, i tak każdy przeciwnik reform (które w domenie Ministerstwa Pracy są naprawdę bardzo potrzebne) będzie mógł łatwo okrzyknąć ministra dyletantem i zdeprecjonować mówiąc, że się nie zna.

Katarzyna Pawłowska-Salińska, „Gazeta Wyborcza” dla bezrobocie.org.pl

Wszystkie felietony >

 

 

Komentarze
Ładuję...