Rządowy raport nie pomoże młodym

6 września 2011

Czy rząd pomoże młodym znaleźć pracę? Tak – mówi raport „Młodzi 2011”, sygnowany przez doradców premiera. Nie – twierdzą jednym głosem eksperci rynku pracy. I krytykują raport oraz rządowy plan naprawczy.

 

W zeszłym tygodniu zespół doradców przedstawił kolejny raport. Tak naprawdę to analiza młodego pokolenia pod kątem jego aspiracji i oczekiwań, oraz demografii, edukacji i rynku pracy. Obszerny, bo ponad 400 stronicowy tekst zawiera także rekomendacje działań i wskazania dla polityk publicznych. Jego autorką jest prof. Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Krystyna Szafraniec. Współpracował z nią zespół redakcyjny złożony częściowo ze znanych i cenionych naukowców.

Tym razem (bo to już kolejny raport doradców premiera) rzecz o trudnej sytuacji młodych ludzi. Najgorzej jest, rzecz jasna, na rynku pracy. Mamy prawie pięć razy więcej studentów niż 20 lat temu a 2,5 raza więcej osób z wyższym wykształceniem. W maju 2010 młodzi w wieku 18–24 lata stanowili ponad połowę bezrobotnych, z czego przeszło 50% nigdy nie pracowało. Co więcej, według wyliczeń GUS ponad jedna trzecia bezrobotnych, którzy nie ukończyli 27 lat, to absolwenci szkół wyższych.

Co najbardziej doskwiera młodym? Niepewność. Brak stabilności w życiu zawodowym i osobistym. Aż 60% umów o pierwszą pracę w Polsce to umowy na czas określony albo w inny sposób tymczasowe. To właśnie, zdaniem autorów raportu, uniemożliwia im wzięcie kredytu, wyprowadzenie się od rodziców i założenie rodziny.

A stabilność jest dla młodych Polaków nadspodziewanie ważna. Jak wynika z cytowanych w raporcie badań „Najważniejsze cele zawodowe młodzieży studenckiej (Student Survey 2009)” stabilne miejsce pracy jest bardzo istotne dla prawie połowy polskich studentów. To najważniejszy cel zawodowy, poza byciem ekspertem. Na rozwijające wyzwania w pracy stawia tylko jedna trzecia badanych, jeszcze mniej odczuwa potrzebę bycia kreatywnymi (30%). Zaledwie jedna czwarta stawia na niezależność w pracy, tylko 21% chce pracować w dobrej i ważnej sprawie. 18% chciałoby zostać liderem a 14% marzy się międzynarodowa kariera.

Te wyniki są znaczące dla interpretacji raportu. Bo po pierwsze, czy można nazywać ambitnymi grupę ludzi, z których zaledwie jedna piąta chce wspierać swoją pracą słuszną i ważną dla wszystkich sprawę? Albo których nie interesuje bycie kreatywnym? Skoro autorzy raportu mimo wszystko to robią, czuć tu demagogię.

Poza tym wystarczy spojrzeć na rekomendacje. Jest ich aż 35 ale w morzu współczujących i kojących słów nie znajdziemy konkretów.

Jedna z rekomendacji to propozycja stworzenia dobrego doradztwa zawodowego już w gimnazjach i unowocześnienie szkolnictwa zawodowego. Ale jak to zrobić, żeby było sensowne i skuteczne? Tego już w rekomendacji nie ma.

Inna rekomendacja to obowiązek zatrudniania młodych po stażu. Czy dzięki temu pracodawcy, którzy już teraz niechętnie widzą u siebie stażystów, nagle nabiorą ochoty na ich zatrudnianie? Jest też wprowadzenie stabilnego zatrudnienia sezonowego – żeby młody człowiek mógł każdego lata pracować w tej samej knajpie. To mogłoby, zdaniem twórców raportu zwiększyć wiarygodność pracownika u kredytobiorcy.
No i jeszcze zatrudnianie uczniów, studentów i absolwentów w samorządach, żeby nabrali praktyki zawodowej. Może to i dobry pomysł, tylko ciekawe, co na to samorządowcy?

A jak rząd chce wspierać młode kobiety? Promować nowe wzorce zatrudniania i rozwoju pracownicy, bardziej dostosowane do zmienności cyklu życia rodziny. Zalecono też promocję form elastycznego łączenia pracy zawodowej z pełnieniem funkcji opiekuńczych. Powinno to dotyczyć m.in. zmian w Kodeksie pracy. Sęk w tym, że to już jest w kodeksie pracy, ale nie działa z innych przyczyn – barier mentalnościowych u samych zainteresowanych i u pracodawców. 

Raport rekomenduje też specjalne programy pozwalające przekwalifikować się mamom powracającym z urlopów rodzicielskich. Miały by być finansowane z Funduszu Pracy. Szkoda, że autorzy zapomnieli, że rezerwy Funduszu zostały częściowo zamrożone na trzy lata przez ministra finansów i już teraz brakuje pieniędzy na wszelkie staże, szkolenia i zmiany kwalifikacji.

Raport rekomenduje także zwiększenie dostępności opieki nad dziećmi do lat trzech i upowszechnienie edukacji przedszkolnej do poziomu co najmniej 90% w każdym roczniku. Więcej przedszkoli – to już nawet jest wdrażane. Ale warto by też zadbać o ich jakoś albo np. o to, żeby godziny pracy takich placówek (żłobków też) były dostosowane do godzin pracy matek a nie odwrotnie. To również bardzo ważne dla rodziców, którzy mają skorzystać z publicznej opieki nad dziećmi.

Kolejna z rekomendacji odnosi się do poprawy warunków mieszkaniowych młodych ludzi. Zaproponowano przygotowanie nowego programu, w wyniku którego ma pojawić się lepsza oferta mieszkań na wynajem. Jednym z celów i zadań programu ma być też udostępnianie długoterminowych kredytów młodym klientom. A budownictwo socjalne, które, jak twierdzą eksperci, mogłoby rozwiązać tego typu problemy? Na ten temat raport głucho milczy.

Nie ma sensu się dalej pastwić. Jak powiedziała o raporcie świetna ekonomistka i specjalistka od zagadnień rynku pracy, która woli jednak pozostać anonimowa: „Nie ma tu żadnej realnej diagnozy. Nikt z twórców nie zrozumiał ani współczesnego rynku pracy, ani pracodawcy, ani tego, kto ma szanse być dobrym i zadowolonym pracownikiem”.

Czy dzięki rządowym rekomendacjom młodzi niepewni mają szansę na jakąkolwiek pewność? Obawiam się, że raport może ich jedynie upewnić, że nie warto iść na wybory, bo politycy i tak im nie pomogą.

Katarzyna Pawłowska-Salińska, „Gazeta Wyborcza”, dla portalu bezrobocie.org.pl

Komentarze
Ładuję...