Polska prezydencja pomoże w zatrudnieniu kobiet?

15 listopada 2011

Żeby polskie kobiety mogły pracować, muszą znaleźć się sposoby na instytucjonalną opiekę dla jak największej liczby dzieci i osób starszych. To nie uda się bez wsparcia ze strony państwa. Czy Polska jest gotowa? – zastanawia się Katarzyna Pawłowska-Salińska w kolejnym felietonie dla portalu bezrobocie.org.pl.

Polska prezydencja walczy z dyskryminacją kobiet. Na razie w formie konferencji, seminariów, spotkań formalnych i nieformalnych oraz raportów. Choć w zasadzie raporty można by było sobie darować. Ostatni przygotowany na zlecenie Polskiej Prezydencji przez Europejski Instytut ds. Równości Kobiet i Mężczyzn (EIGE) Kobiety a gospodarka: Godzenie życia zawodowego z rodzinnym jako warunek równego uczestnictwa w rynku pracy nie wnosi nic nowego do tematu. Wynika z niego, że Polska ma najniższy ze wszystkich 27 krajów Unii Europejskiej odsetek dzieci poniżej trzeciego roku życia objętych opieką instytucjonalną i że jesteśmy obok Słowacji jedynym krajem, który nie zapewnia takiej opieki niesamodzielnym osobom starszym.

Tymczasem brak odpowiedniej opieki osób starszych i dzieci to dwa najważniejsze czynniki, które sprawiają, że kobiety nie mogą być pełnoprawnymi uczestniczkami rynku pracy. Bo to właśnie one, z racji tego, że są przez społeczeństwo wychowywane na opiekunki, dziećmi i osobami starszymi się zajmują. A to w pracy przeszkadza, zwłaszcza w takiej, w której trzeba siedzieć lub stać przynajmniej osiem godzin dziennie.

Mamy od ponad pół roku ustawę żłobkową. Ale na razie nie działa najlepiej, głównie z braku pieniędzy. Dzienny opiekun i kluby dziecięce, małe placówki z założenia elastyczne i dopasowane do potrzeb rodziców i dzieci, miały rozwiązać problem braku miejsc w kosztownych w zakładaniu i utrzymaniu żłobkach publicznych. Ale nie wyszło, bo samorządy nie mają na to pieniędzy a nawet jak mają, to okazuje się, że przepisy i wymogi nadal są na tyle skomplikowane, że chętnych do tworzenia nowych miejsc opieki nad dziećmi brak. Szczególnie zdeterminowanych odstraszyły gminy, które twierdziły, że nie wiedzą, jak się zabrać do całej sprawy.

Za to w innych dziedzinach samorządy wykazały się lisim sprytem. Np. korzystając z ustawy, podniosły opłaty w żłobkach publicznych nawet o 150%. Dla części kobiet, którym cudem udało się umieścić dziecko w takiej instytucji, oznacza to powrót do siedzenia w domu. Bo jeśli ponad połowę swojej pensji muszą wydać na żłobek i transport, to kto je i ich rodziny przekona, że siedzenie w domu nie jest lepsze?

Na szczęście chyba coś się ruszyło w tej kwestii. Choć Polska nie należy do liderów w zakresie ułatwień dla rodziców aktywnych na rynku pracy, to podjęcie tego tematu podczas prezydencji w Radzie UE pokazuje, iż polski rząd zdaje sobie sprawę z wagi problemu. Omawiany raport EIGE został zaprezentowany na Nieformalnym Spotkaniu Ministrów ds. Rodziny i Równości Płci, które odbyło się w czasie konferencji „Mechanizmy godzenia ról zawodowych i rodzinnych szansą na aktywne uczestnictwo w rynku pracy kobiet i mężczyzn” w październiku w Krakowie jako jedno z wydarzeń polskiej prezydencji. A na początku tygodnia (14-15 listopada 2011 r.) w Poznaniu przedstawiciele wszystkich państw UE brali udział w spotkaniu dotyczącym strategii promocji równości na poziomie lokalnym i regionalnym.

W czasie rozmów miał pojawić się temat „Europejskiej Karty Równości Kobiet i Mężczyzn”. O jej podpisanie od lat zabiegają organizacje kobiece w wielu miastach i gminach w całej Polsce. Karta ta adresowana jest do władz lokalnych i regionalnych Europy i wprowadza postanowienia dotyczące równego traktowania obu płci w strukturach lokalnych. Nietrudno domyślić się, że zwykle jest odrzucana przez rady, które uznają, że u nich już panuje równość płci. Ale w Karcie zapisane jest też zobowiązanie do zapewnienia opieki nad dzieckiem, między innymi w formie żłobków, wszystkim pracującym rodzicom, którego większość samorządów nie byłoby w stanie wypełnić.

Może więc państwo powinno je bardziej w tej polityce równościowej wspierać? Dawać ulgi, przyznawać dofinansowania dla odważnych, którzy taką Kartę podpiszą? Nie wspominając już o opiece nad dziećmi – z tym na razie rząd kiepsko sobie radzi. Program „Maluch” wspierający otwieranie punktów opieki nad najmłodszymi, niezbyt się sprawdził. Z 40 mln zł, jakie było w „Maluchu”, rozdzielono ledwie połowę, i to pomiędzy niespełna 200 gmin. Bo warunki uczestnictwa były trudne do spełnienia kiepskie – gmina musiała mieć 50% wkładu własnego w inwestycję, nie udało się też partnerstwo publiczno-prywatne.

Konkurs inicjatyw dla organizacji pozarządowych, organizowany od kilku lat przez Ministerstwo Pracy dla tych organizacji pozarządowych, które chciałyby przeprowadzić projekt z obszaru: wyrównywanie szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy też wygląda dziwnie. Z 600 tys., które były do podziału w tym i w zeszłym roku pomiędzy 22 organizacje pozarządowe, ponad 200 tys. (czyli jedna trzecia) powędrowało do organizacji z województwa dolnośląskiego. Najwięcej pieniędzy dostaje co roku Regionalny Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych z Legnicy – prawie 58 tys. w 2010 a w tym roku 50 tys. na enigmatycznie brzmiącą akcje „Edukacja i Rozwój Zawodowy Mieszkańców Dolnośląskiej Wsi”. Gdzie tu działania na rzecz równości płci, dokładnie nie wiadomo ale dolnośląskie struktury PSL są od lat bardzo silne. A zgodnie z regulaminem konkursu MPiPS może sprawdzić, na co poszły przyznane pieniądze, ale wcale nie musi tego robić

To dobrze, że prezydencja zajmuje się równością płci i kobietami . Dobrze byłoby też, gdyby w instytucjach publicznych ktoś potraktował tę misję serio a nie po prostu rozdawał pieniądze, które trzeba jakoś rozdać.

Według GUS w Polsce jest ponad 7,5 mln osób poniżej 18 roku życia i ponad 2,5 mln ludzi w wieku ponad 75 lat. Przecież nimi wszystkimi nie muszą chyba zajmować się kobiety w wieku produkcyjnym, których w naszym kraju jest zaledwie 8 mln?

Katarzyna Pawłowska-Salińska „Gazeta Wyborcza” dla bezrobocie.org.pl

więcej felietonów Katarzyny Pawłowskiej-Salińskiej >

Komentarze
Ładuję...