Gdzie te podwyżki?

30 stycznia 2017
51% badanych Polaków spodziewało się podwyżki w końcu 2016 roku. 56% oczekiwało premii. Nasi pracodawcy nie mierzyli się jeszcze z taką presją – wskazuje „Monitor Rynku Pracy” z IV kwartału 2016 roku. Ale to nie znaczy, że mamy rynek pracownika.
Źr. Randstad

W przeszło sześcioletniej historii badania realizowanego przez agencję pracy Randstad większy odsetek pracowników czekał na podwyżki tylko raz: w końcu 2012 roku (59%). Jeśli chodzi o bonusy, to mamy nowy rekord – poprzednie maksimum zostało ustanowione rok temu (54%). Gdy porównamy te wyniki z innymi krajami, to lądujemy na czele: większy odsetek spodziewających się premii można było znaleźć tylko na Węgrzech (57%), a w przypadku podwyżek pokonały nas tylko Szwecja (65%) i Wielka Brytania (59%). Średnia badanych krajów europejskich wynosiła 43% zarówno w przypadku premii, jak i podwyżki, a globalnie wskaźniki te obliczono odpowiednio na 52% i 58%.

Wymuszona ruchliwość
Polska presja podwyżkowa byłaby jeszcze silniejsza. Niemniej część pracodawców nie daje podwyżek, gdyż nie ma z czego, ale wielu jest także takich, która robi to tylko wtedy, gdy nie ma już absolutnie żadnego wyjścia, a przeczekanie wydaje się im strategią odpowiadającą na nietypowe na rynku braki kadr. Pracownicy wiedząc to zmuszeni są do migracji między przedsiębiorstwami: 24% badanych zmieniło pracę w ciągu ostatniego półrocza (średnia europejska: 20%). Na starym kontynencie wyższa rotacja występuje tylko w Zjednoczonym Królestwie (27%), niemniej w przypadku naszego kraju zauważyć można rosnący trend tego wskaźnika. 39% zmieniających zatrudnienie sygnalizowało, że zrobiło to ze względu na lepsze warunki pracy, 22% – ze względu na wewnętrzne pragnienie zmiany, 17% było niezadowolone z poprzedniego pracodawcy, a ofiarami restrukturyzacji stało się 21% respondentów, którzy zmienili firmę.

Warto przy tym dodać, że jesteśmy na czele jeśli chodzi o mobilność, czyli gotowość do zmiany pracodawcy. Wskaźnik mobilności w najnowszej edycji badania oszacowano na 105 punktów, co uplasowało nas na trzecim miejscu po Wielkiej Brytanii (112) i Portugalii (106).

Koszty ruchu pracowników
Wysoka rotacja i mobilność rozumiana jako przeskakiwanie z firmy do firmy ma swoje zalety. Oznacza, że sprawni zarządzający nie mają tak dużych problemów z rekrutowaniem nowych ludzi, jak w krajach, gdzie z różnych powodów pracownicy są niechętni do zmiany pracodawcy. Ale jest także druga strona medalu: wymuszona brakiem podwyżek (a przynajmniej w części z tego powodu) rotacja generuje trudne do uchwycenia, ale ewidentnie występujące koszty. Szukanie nowych kadr zajmuje przecież czas i środki, które można byłoby poświęcić na rozwój firmy. A po przyjęciu do pracy nowego człowieka trzeba przecież przeszkolić, musi się on dopasować do nowej kultury. Także pracownik traci: marnuje czas na szukanie lepszych ofert, przygotowywanie aplikacji, wykorzystuje wolne dni w pracy na chodzenie na rozmowy rekrutacyjne – zamiast odpoczywać czy np. uczyć się czegoś nowego, co mogłoby być bardziej pożyteczne dla jego kariery.

Wygląda więc na to, że mobilność i rotacja, tak jak np. wskaźnik wykorzystania elastycznych formuł zatrudnienia czy też wiek przechodzenia na emeryturę, są wskaźnikami, jakie w przypadku silnie odbiegających od średnich wartości (w danym szeregu czasowym lub w danym momencie, ale na większym obszarze geograficznym) są sygnałem raczej do niepokoju niż zadowolenia.

Bliższa ciału koszula
Najnowsza, 26. Edycja „Monitora Rynku Pracy” pokazała jeszcze jedną ciekawą właściwość naszej rzeczywistości. W 34 krajach, w których Randstad zbierał ankiety od pracowników, w poprzedniej edycji 58% badanych przewidywało, że 2016 rok będzie lepszy niż poprzedni, a w najnowszej – 52% spodziewało się, że 2017 rok będzie tłustszy niż 2016. W Europie te wskaźniki wynosiły odpowiednio 56% i 46%, a w Polsce – 52% i 46%. Inaczej mówiąc – z punktu widzenia pracowników – na dwoje babka wróżyła, niemniej jesteśmy wszyscy bardziej ostrożni niż rok temu. Tymczasem globalnie 61% respondentów oceniało, że ich pracodawca radził sobie lepiej w 2016 roku, niż w roku 2015, a 68% oczekiwało, że 2017 będzie jeszcze lepszy. W Europie wskaźniki te wyglądały odpowiednio 62% i 66%, natomiast w Polsce – 65% i 72%. W bardziej różowych barwach przyszłość swoich pracodawców oceniali w UE tylko Szwedzi, Włosi i Hiszpanie.

Oznacza to, że niezależnie od kraju i czasu badania przyszłość naszych firm oceniamy z większą dozą optymizmu, niż nasze gospodarki. Cóż, żyjemy w erze chaosu informacyjnego, z którego wybijają się informacje o najsilniejszym zabarwieniu emocjonalnym. Łatwiej zapamiętać nam fakty i komentarze, które napawają nas lękiem – dlatego przyszłość wydaje się nam zwykle bardziej niepokojąca niż faktyczny zestaw danych, jaki możemy wykorzystać do prognoz. W przypadku naszych miejsc pracy możemy jednak oprzeć się na setkach namacalnych szczegółów – i dlatego ocena z takiej bardziej ograniczonej perspektywy może być trafniejsza, niż w przypadku bardziej tajemniczej i zasnutej mgłą wątpliwości gospodarki jako całości.

Łukasz Komuda, lkomuda@fise.org.pl

Infografiki pochodzą z materiałów udostępnionych przez firmę Randstad. Prezentację z wyników badania oraz informację prasową na ich temat znaleźć można tutaj.

Źródło: FISE
Komentarze
Ładuję...