Płace rosną wolniej niż gospodarka

4 lipca 2019

Od 2010 roku przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wzrosło o 42,2%. Ale to raczej powód do zmartwienia niż radości.

17 czerwca tego roku GUS opublikował krótki opracowanie p.t. „Pracujący i wynagrodzenia w gospodarce narodowej w 2018 r. – dane wstępne”, dzięki któremu możemy się przekonać, że na koniec 2018 roku w Polsce pracowało 16,0 mln ludzi, z czego zatrudnienie w gospodarce narodowej* 10,6 mln. Przeciętne wynagrodzenie tych zatrudnionych w gospodarce narodowej wyliczono zaś na 4585,03 zł brutto, co było kwotą o 7,0% wyższą niż 12 miesięcy wcześniej.

Znacznie ciekawszą informację można było znaleźć na marginesie publikacji: otóż w relacji do 2010 roku płaca minimalna w Polsce wzrosła o 59,5%, zaś wspomniane przeciętne wynagrodzenie o 42,2%. Przeliczając to na stały wzrost wynagrodzeń kumulujący się w tym okresie do 42,2%, uzyskalibyśmy średnio 4,5-procentowe podwyżki w roku 2011, 2012 i kolejnych aż do 2018.

Tu pojawiają się natychmiast dwa pytania. Po pierwsze, co działo się w tym czasie z inflacją. I po drugie, jak rosła w tym okresie cała gospodarka. Jeśli chodzi o pierwszą kwestię, to zaczęliśmy od ponad 4-procentowego indeksu zmiany cen konsumpcyjnych w 2011 roku, następnie inflacja spadała aż do zera w 2014 roku i wartości ujemnych w 2015 oraz 2016 roku, by ponownie podskoczyć w 2017 (2,0%) i 2018 roku (1,6%). Skumulowana wartość inflacji w analizowanym przedziale czasu wyniosła 11,4%, co daje przeciętną roczną wartość rzędu 1,4%. Czyli z 4,5% podwyżki prawie 1/3 zjadał nam wzrost cen.

W przypadku produktu krajowego brutto kalkulowanego w cenach bieżących, na koniec 2010 roku jego wartość wynosiła 2902,5 mld złotych, a na koniec 2018 roku było to szacunkowo 4322,8 mld zł, a więc o 48,9% więcej. Oznacza to, że gdyby gospodarka rosła równomiernie, to ten wzrost wynosiłby ok. 5,1% rocznie. Praca ludzi została więc wynagrodzona gorzej niż wynikałoby to z jej owoców, jakie szacuje przecież wskaźnik PKB: w okresie 2010-2018 mówimy o różnicy rzędu 6,7 punktu procentowego (48,9% minus 42,2%), który w większości przypadł na wynagrodzenie kapitału, czyli trafił do kieszeni przedsiębiorców i banków. W większości, bo część większego PKB można wytłumaczyć zwiększoną liczbą pracujących: w grudniu 2010 roku było ich 16 075 tys., a w grudniu 2018 roku – 16 409 tys., czyli o 2,1% więcej.

Zarabiamy więc średnio coraz więcej, ale wygląda na to, że wynagrodzenia kapitału rosną jeszcze szybciej, co będzie napędzać i tak rekordowe na tle Europy nierówności dochodowe. Źle to wróży na przyszłość.

Łukasz Komuda, lkomuda@fise.org.pl

* Zatrudnieni w przedsiębiorstwach z liczbą pracujących przekraczającą 9 osób oraz wszelkiej wielkości podmiotach sektora publicznego, natomiast z wyłączeniem rolnictwa indywidualnego, osób zatrudnionych poza granicami kraju, zatrudnionych w organizacjach społecznych, politycznych, związkach zawodowych itp. oraz w działalności w zakresie obrony narodowej i bezpieczeństwa publicznego.

Link do publikacji GUS:
https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-zatrudnieni-wynagrodzenia-koszty-pracy/pracujacy-i-wynagrodzenia-w-gospodarce-narodowej-w-2018-r-dane-wstepne,18,1.html

 

Komentarze
Ładuję...