Skuteczność obowiązującego prawa można w uproszczeniu potraktować jako funkcję dwóch czynników: szansy złapania na łamaniu przepisów i dotkliwości kary. W przypadku prawa pracy obie te wartości są niskie. Inspektor pracy może nałożyć mandat w wysokości do 2000 zł – niezależnie od liczby pracowników, jakich naruszenie prawa pracy dotyczyło, od wielkości firmy, jej obrotów czy zysków. Za recydywę kwota mandatu może wzrosnąć do 5000 zł. A jeśli naruszenia prawa są bardzo poważne, a inspektor jest zdeterminowany, może skierować sprawę do sądu. A tam po roku lub dwóch w przypadku uznania przez sąd racji inspektora maksymalny wymiar kary i tak nie może przekroczyć 30 tys. zł. Dla zobrazowania problemu: notorycznie łamiący prawo Amazon zatrudnia w naszym kraju 23 tys. ludzi – to oznacza, że jeśliby co roku przegrywał proces i miał zapłacić maksymalną karę, to jej koszt wynosiłby 1 złoty 30 groszy na pracownika rocznie. Więcej w przeliczeniu na pracownika firma wydaje na papier toaletowy.
A jak jest z prawdopodobieństwem złapania pracodawcy na łamaniu prawa? W 2020 roku (najnowsze dostępne dane) Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) wykonała 56,4 tys. kontroli – różnego typu, a więc i różnej „głębokości”. Liczba pracodawców w Polsce to ok. 2,2 mln, co daje jedną kontrolę na 30 pracodawców rocznie. Wynika to z faktu, że miażdżącą część polskich pracodawców (97%!) stanowią mikrofirmy, czyli podmioty zatrudniające do 9 osób. Dlatego nie jest tak źle, jeśli chodzi o firmy małe (10-49 pracowników), średnie (50-249) czy duże (ponad 250 pracowników). Jedna kontrola przypadała tam odpowiednio na 3,5, 2,4 i 1,2 pracodawcy. W przypadku zaś mikroprzedsiębiorstw jedna kontrola przypadała na 65 pracodawców.
Liczba skontrolowanych pracodawców była jednak mniejsza niż liczba kontroli – bo inspektorzy wracają do tych samych podmiotów, żeby sprawdzić, czy firmy dokonały koniecznych zmian, dzięki którym prawo nie jest już łamane. W 2020 roku skontrolowano 48,0 tys. pracodawców, czyli w praktyce inspektor pracy przynajmniej raz odwiedził co 46 pracodawcę. Inaczej mówiąc: gdyby metodycznie kontrolować wszystkie firmy i instytucje, PIP odwiedzałaby statystycznego pracodawcę raz na 46 lat. I nie jest to artefakt statystyczny, wynikający z pandemicznego roku, bo w poprzednich latach nie było dużo lepiej – w 2019 roku można mówić o kontrolowaniu pracodawców co 38 lat.
W obu przypadkach możemy to uprościć do stwierdzenia, że odpowiadające za 1/3 rynku pracy najemnej mikroprzedsiębiorstwa (4,1 mln pracowników) w zasadzie nie są kontrolowane pod względem przestrzegania prawa pracy. Z tej prostej przyczyny, że czas życia mikrofirmy jest o rząd wielkości krótszy.
Łukasz Komuda
lukasz.komuda@fise.org.pl